Doskonalenie kompetencji
zawodowych w Stambule w ramach projektu Erasmus Plus
Do Stambułu jechaliśmy w
trudnym dla Turcji momencie – niedługo po tragicznym w skutkach trzęsieniu
ziemi, które pochłonęło dziesiątki tysięcy ofiar. Jeszcze przed wyjazdem nasza
społeczność szkolna zebrała i przekazała środki na pomoc poszkodowanym. Pomoc
Polaków i praca polskich ratowników zostały zauważone przez Turków, a my
spotykaliśmy się z gestami sympatii i podziękowań z ich strony.
Fortunnie żadne poważne nieszczęście nie przeszkodziło w realizacji programu naszego pobytu, którego główne cele to: szkolenie i poznawanie ludzi, miejsc, kultury.
Kursy, w których braliśmy udział w ciągu dwóch tygodni obejmowały kurs językowy, metodyczny oraz dotyczącym zarządzania. „Practical English Language Course for Beginners” poprowadził przesympatyczny nauczyciel angielskiego Uǧur Genç. Chyba największą jego zasługą było przekonanie nas, że potrafimy i możemy skutecznie komunikować się w języku angielskim. Jak się nam wydaje z powodzeniem radziliśmy sobie w różnych – łatwych, ale i trudniejszych sytuacjach. Dzięki naszemu prowadzącemu mieliśmy też niepowtarzalną okazję odwiedzenia szkoły podstawowej w Istambule i poznania tureckiego systemu edukacji.
Ponieważ dzieci są takie same pod każdą szerokością geograficzną świata, zostaliśmy niesamowicie ciepło przyjęci. Rozmawialiśmy z nauczycielami, dyrekcją o innowacjach pedagogicznych, sukcesach i problemach edukacyjnych współczesnej szkoły. Przedstawialiśmy również system edukacji w Polsce oraz funkcjonowanie szkół niepublicznych, takich jak nasza.
Stambuł to gigantyczne
miasto, w którym mieszka 15 milionów ludzi. My znaleźliśmy sobie lokum na
obrzeżach turystycznego i historycznego centrum. Z jednej strony mieliśmy
nowoczesny Taksim Meydanı, od którego odchodzi İstiklal Caddesi – taki sopocki
Monciak, ale w rozmiarze XXL. Wystarczyło przejść przez niezwykle ruchliwą
ulicę, na której sygnalizacja świetlna jest jedynie ozdobą, aby znaleźć się w nieprzeliczonym
tłumie turystów. Na jej końcu stromo w dół urokliwa uliczka prowadzi do jednego
z wizerunkowych symboli Stambułu, czyli wieży Galata. Widniejąca na niej data
1453, przypomina o zdobyciu Konstantynopola przez armię Imperium Osmańskiego –
dla kultury Europy Zachodniej to jedna z dat wyznaczających początek renesansu.
Idąc dalej – równie, a może bardziej, stromo w dół – dochodziliśmy do
przerzuconego przez jedną z zatok Cieśniny Bosfor Mostu Galata prowadzącego do
tej części miasta, w której znajduje się Hagia Sophia, Błękitny Meczet i dwa
wielkie historyczne bazary: Bazar Egipski i Grand Bazar – dzisiaj to przede
wszystkim miejsca przeznaczone na zakupy dla turystów – istna feeria zapachów i
kolorów, zwłaszcza złota.
Inaczej Stambuł przedstawiał się naszym oczom, gdy, wychodząc z hotelu, szliśmy – znowu stromo w dół – w odwrotnym kierunku. Tu turyści raczej nie zaglądają, choć ci z Polski może powinni. Oto po dziesięciu minutach dochodziliśmy do ulicy, którą w niedziele zamykano dla ruchu samochodowego. Setki sprzedawców po obu stronach rozkładało prowizoryczne stragany i wszelkie towary – warzywa, owoce, sery, słodycze, przyprawy, ryby, które jeszcze przed chwilą pływały w Bosforze, podrabiane ubrania i zegarki – po prostu wszystko, co można sprzedać i co ktoś może chcieć kupić.
Na rogu jednej z uliczek biegnących w bok, nieco niespodziewanie dla nas, dotarliśmy do kamieniczki, w której Adam Mickiewicz spędził ostatnie swoje dni i w której umarł. Nie było czerwonego dywanu. Naprzeciw wejścia, niemal przy drzwiach, jeden ze sprzedawców zachwalał krzykliwie swój towar - rozrzuconą w nieładzie na jakiejś desce używaną odzież. Jakoś nie przejmował się tym, że tu naprzeciw żył i umierał polski wieszcz narodowy. W Księdze Pamiątkowej Muzeum Mickiewicza zostawiliśmy wpis w imieniu Społecznej Jedynki, cytując, może mało oryginalnie, ten fragment inwokacji do „Pana Tadeusza”, w którym mowa o cudownym powrocie na ojczyzny łono.
Po pierwszym tygodniu
pobytu w Stambule zdecydowaliśmy się na samochodową eskapadę do azjatyckiej
części Turcji, jako miejsce docelowe wskazując Izmir – czyli starożytną Smyrnę,
która wskazywana jest, jako miejsce urodzin Homera. Po drodze zwiedziliśmy
położony na wysokim wzniesieniu starożytny Pergamon, z którego rozpościera się
fantastyczny widok. Władający Pergamonem mogli mieć – często fałszywe-
przekonanie, że są panami świata. Z Izmiru pojechaliśmy jeszcze do Efezu –
miasta silnie związanego z kulturą grecką, rzymską i chrześcijańską. Samo
starożytne miasto jest oblegane przez turystów. Natomiast będące na uboczy
pozostałości Artemizjonu, jednego z siedmiu cudów świata starożytnego, są
zaniedbane – można je zwiedzać razem ze stadami pasących się kóz i owiec.
Herostrates – szewc z Efezu, który zasłynął tym, że postanowił być sławny z
powodu zniszczenia tej świątyni, jest pewnie zadowolony z takiego obrotu spraw.
Do wzgórza Hisarlık, gdzie w latach 70. XIX wieku Heinrich Schliemann odkrył
ruiny homeryckiej Troi, już nie dotarliśmy. Może to powód, aby tam jeszcze
wrócić?
Drugi tydzień pobytu stał
pod znakiem technologii informatycznych oraz już nie poznawania, ale oswajania,
fascynującego miasta, jakim niewątpliwie jest Stambuł.
Zdobyte umiejętności,
wiedza, ale także pokaźny materiał fotograficzny i filmowy wykorzystamy w pracy
z uczniami. Dziękujemy Uǧurowi i Aysel za profesjonalizm i okazaną w Stambule
życzliwość. Dziękujemy też naszej koordynatorce programu Erasmus+ - Annie
Jałoszewskiej za wszechstronną pomoc i danie nam poczucia bezpieczeństwa.
Mobilność edukacyjna do
Stambułu w ramach realizowanego w Społecznej jedynce projektu „Innowacyjne
podejście do rzeczywistości szkolnej w obliczu pandemii COVID-19” finansowana
była ze środków Unii Europejskiej programu Erasmus plus, Edukacja Szkolna.
Komentarze
Prześlij komentarz